Panda roku 2010
spokojnie, to nie będzie taka lipa jak poprzednie
flora szczerze mówiąc masz dużo błędów gramatycznych i interpunkcyjnych. A ja już napisałam swoje, niestety krótkie, opowiadanie.

Wesoły Obóz
Otóż, na wakacje szukając informacji o pewnej grze, natknęłam się na owe forum. Szybko się z wszystkimi zaprzyjaźniłam, a najbliższe były mi Milusia i Agusia – i nadal są.
Minęły już dwa tygodnie lekcji, weekend już trwał, a słońce wesoło świeciło. Niebo było nieskazitelne – bez żadnej chmurki. Akurat spotkałam się z Miluką i Agą. Panda Agusia zaprosiła nas do swojej chatki. Na środku była wielka, czarna kanapa a wokół wiele ozdób i niezbędnych rzeczy. Po podłodze przykrytą dywanem biegały Bolisie.
Po kilku minutach gościnności w chatce życzliwej pandy, wpadłam na pomysł – na obozowanie! Dziewczyny zgodziły się na nocleg w dżungli i popędziłyśmy do Kiosku nad Basenem. Trzeba było kupić rzeczy niezbędne, jak śpiwór, smakołyki, gitara oraz wiele innych „rupieci”... Rozglądałyśmy się po sklepie, w tym Milusia odwracała głowę raz w stronę żelków, a raz w tortilli. Dostrzegła kurczaka i zapytała:
- Mogę kurczaka?
- Nie! Kurczaka nie! - Krzyknęłam, obawiając się problemu z podłączeniem do gniazdka mikrofalówki w puszczy, gdyby kurczak zrobił się zimny.
- A tortillę? - Zapytała ponownie.
- Cóż, na twoją odpowiedzialność... - Po wahaniach nastrojów pozwoliłam na to, żeby moja towarzyszka zyskała ryzyko rozchorowania się.
Przebrałyśmy się szybko w wygodne buty i bluzy. Wyszłyśmy ze sklepu zadowolone jak królik, kiedy dostaje przysmak. Przy brzegu basenu wspięłam się pod górkę, gdy nagle usłyszałam za sobą plusk wody. Okazało się, że Agusia poślizgnęła się, a gdy próbowała temu zapobiec, pociągnęła Milusię za koszulkę i tak stały się ofiarami basenu. Po drodze, zmierzając w kierunek dżungli ukrytej w „teleskopie”, osuszyłyśmy się przy wulkanie. Milusia karmiła Agusię jogurtem zawzięcie, podczas gdy ja patrzyłam na zachodzące słońce.
Gdy dziewczyny się już ostudziły, popędziłyśmy do dżungli. Rozłożyłyśmy swoje śpiwory i plecaki koło siebie, pod drzewem. Przeszłyśmy przez tajemne przejście do miejsca znanego wielu pandom. Było to miejsce otoczone bujnymi drzewami, była to jakby wysepka wśród zieleni, na której znajdowała się wielka czaszka. Zasiadłyśmy i zaczęłyśmy śpiewać różne piosenki. Milusia, kiedy to jeszcze wyznawała jogurt, zaśpiewała o tym piosenkę. Ja zagrałam na gitarze o jeżu Tuptusiu, a Agusia zanuciła Józka z Bagien.
Po pysznej zabawie, zmęczone, wróciłyśmy i opowiadałyśmy sobie straszne historie. Naprawdę zmęczone, wpełzłyśmy pod śpiwory i spałyśmy, dopóki nie rozbudziły mnie gadanie Milusi. Bidulka zafascynowana śniła o jogurcie trochę za głośno i wyrwała mnie z mojego snu o mnie, gdy przejęłam kontrolę nad światem. Postanowiłam więc zrobić żart Agusi i korzystając ze swojej Magicznej Mocy, zamieniłam się w pająka.
Lekko tknęłam Agusię, a ta jak szalona zaczęła ganiać po dżungli. Goniłam ją, ukrywając swój śmiech. Wróciłam do swojego łóżka, iż moja towarzyszka nie zauważyła, że mnie nie ma. Oczywiście wydawało się , że jej to się śniło, chociaż działo się to naprawdę.
Rankiem „wróciłyśmy do cywilizacji” i zjedliśmy ostatecznie śniadanie w restauracji. Każda z nas przyznała, że to była nasza największa przygoda na Panfu.


  PRZEJDŹ NA FORUM