Moja zmyślona historia Elli i Maxa... Zajrzyjcie! |
VII część - KONIEC PANFU! Ostatnia część. Treść listu brzmiała tak: "Witam Bruno, to ja, Alvin Bloom, mam twoją córkę, zapłać lepiej (99 999 999 $) Bo przytrafi jej się coś złego. Nie pozwól, aby twoja śliczna córusia zrobiła sobie KUKU! Czekam na kasę o 00:00, dziś, przynies kasę. Czekam na forsę, twój znajomy, Alvin, któremu wisisz kasę! Na końcu pisało coś bardzo ważnego: Jeśli to nie ty, Bruno czytasz ten list, twoja córcia, albo zginie, albo ten czytający ma zapłacić. Pamiętaj! Okup wynosi 99 999 999 $. Północ, nie spóźnij się *********************************** Gdy Max to przeczytł, jego twarz pobladła. Skąd ma wytrzasnąć taką kwotę!? Chyba, że...nie, to zły pomysł! Ale konieczny... Max musiał odnaleźć ojca Diany! Przeszukał jej dom. Znalazł karkę, a na niej napis: Wrazie gdyby coś się działo tatuś ci pomoże. Mój numer to 227439742, dzwoń w razie kłopotów, adres, to ul. Doktora Booma 16, Panfu, zajrzyj słonko! Zapomnij o tym, co kiedyś było! Teraz nie będe myślał tylko o pracy ! Kochajacy tatuś, Harry. Chwila, to nie pasowało! Przecież w liście, gdzie okiem sięgnąć, pisało BRUNO. A tu HARRY. Może to pomyłka Nie! To nie możliwe! Zaraz, zaraz...Max otworzył książkę, która leżała na łóżku. Nosiła tytuł: "Tatusiek-Pogromca Wolności Życia". Książka Najwyraźniej była zabawna. W środku była dedykacja, z tym samym podpisem. "Zawsze będzesz miłością mojego życia. Daję Ci tą książkę, bo uważasz mnie za takiego, jak jej główny bohater. Czytaj ją kochanie, a przypomnę Ci się ja." Harry Booder. No tak! Teraz Max wszystko wiedział! Przeczytał tylko jedną linijke z książki. Nazywam się Harry Booder i jestem tatuśkiem mojej słodziuchnej córusi. Szybko zadzwonił do ojca Diany. Nie odbierał, a więc Max poszedł do niego. -Drryn!-Zadzwonił do drzwi. -Tak? Kto do mnie?-drzwi otworzył miły pan, z laską po ręką. -W czym mogę pomóc, młodzeńcze?-spytał. -Cóż...Ja w sprawie pańskiej córki!-Oświadczył Max, powoli wyciągając list z kieszeni. -Przepraszam, ale chodzi o Sashę, Nataszę, czy Diankę? -O Diane. To moja...dziewczyna.-powiedział z wachaniem Max. -Achh. Masz takie szczęście...W czym problem młodzieńcze? -Otóż w tym...-Max podał starusowi kartkę. -OOOOOOOOOOOOOOOOOO JESSSSSSSSSSSSUUUUU !!! Ona...nie! Nie mogli tego zrobić!-Staruszek wpadł w panikę.-Słuchaj młodzieńcze! Idę do mojej żony, Zofii, po pieniądze. Spotkamy się za 5 północ przed moim domem i pójdziemy zapłacić! -Dobrze-Odpowiedział Max. ***************************************************** Za pięć północ pan Bruno i Max spotkali się przed domem staruszka. Ruszyli pod ratusz, bo Bruno wiedział, gdzie czeka Alvin. Dali mu pieniądze, a on powiedział: -Heh, ok. Macie ta laskę-popchnął Dianę do jej ojca. Ta w płacz -No dobra, spadam, ale wpierw... Ze wszystkich stron wyskoczyły krasnalki z karabinami maszynowymi Zabili Diane, jej ojca, a zrozpaczony Max uszedł z życiem, ale ledwo. ******************************** Był przybity. Gdy wrócił do domu czekała go nie miła niespodzianka... Ella leżała na ziemi MARTWA, a koło niej wszędzie krew. Na ścianie wisiała kartka: "Haha, krasnalki Alvina tu były i zabiły twoją Ellusie, hihihi..." Gdy Max to przeczytał, to oczywiście w ryk A potem Max popełnił samobójstwo i... The End, "Happy" Wkręt. |